Dziś ważny dla mnie temat, ponieważ zbyt często czytam takie słowa, nie przygotuję się do porodu – Będzie co ma być.
Einstain powiedział: masz 2 drogi, przeżyć życie tak jakby nic nie było cudem, lub tak aby wszystko było cudem.
Zdanie – będzie co na być, bardzo często wypływa z przekonań, wiary w dobry los, Boga, w personel medyczny. Pięknie, tylko czy to wystarczy?
To tak jakbyś wymyśliła sobie marzenie i nie zrobiła nic by się spełniło, bo będzie, co ma być.
Chore dziecko, nie pójdę do lekarza, bo będzie, co ma być.
Nie przygotuję się do egzaminu, bo będzie, co mam być.
Oszczędzanie się w ciąży, wylegiwanie na kanapie, nie jest przygotowaniem do porodu.
Długi spacer, bo jesteś aktywna w ciąży, nie jest przygotowaniem do porodu. Kończy się tak, że ledwie wracasz o własnych siłach, wszystko boli, brzuch jest napięty, biodra bolą, wracasz na kanapę, do netfliksa, gdyż w ciąży trzeba się relaksować.
Często później, na sali porodowej, brak rozwarcia, skurcze nierównomierne, indukcja porodu, brak umiejętności oddychania, który kończy się niedotlenieniem kobiety i dziecka. Strach przed kolejnym skurczem, bo tak boli, powoduje, że ciało się spina, znowu brak oddechu. Tętno spada , położna próbuje pomóc, jednak nie odpowiada za cud, jeśli kobieta nie umie współpracować. Ciężarna nie ma siły i krzyczy, wyciągnijcie je ze mnie!
Konsekwencja – kleszcze, próżnociąg , duże nacięcie krocza, dalej pęka, trauma zostaje na resztę życia.
A gdyby tak przygotować się do porodu?
Wymarzyć piękny poród, dla cudu, który rośnie pod sercem?
Na sali porodowej być spokojną i świadomą. Reagować na każdy skurcz, polecenia położnej, współpracować z dzieckiem i pomagać mu. Nie bać się, zastosować prawidłowy oddech, dostosowywać pozycje, być gotową mentalnie i fizycznie.
Nie czekać na to, co ma być. Ciąża to radość, ale również duża odpowiedzialność, już nie tylko za siebie. Praca, tak właśnie praca, przygotowanie do porodu. Jak do wszystkich, ważnych rzeczy w życiu.